sobota, 5 listopada 2016

Czekaj chwilę i bądź sobą

 We wtorek był dzień pełen refleksji, wspomnień, a być może też obudzonego smutku. We wtorek był dzień, kiedy to przypomnieliśmy sobie, że nic nie trwa wiecznie, że wszystko się kiedyś kończy i że tak naprawdę te najbardziej ulotne chwile często pozostają z nami najdłużej.



   Życie już takie jest, że nie codziennie z nieba lecą płatki róż, nie codziennie słyszymy operowe arie ptaków i potok uprzejmości z ust drugiej osoby. Nie codziennie trzymamy super-zdrową-fit dietę, ale nie codziennie też zjadamy kilo ciastek do kawy. Nie codzienie też mamy czas, by zatrzymać się na chwilę, ale kiedy juz to robimy, okazuje się, że minął rok, dwa, a może pięć lat.
Dopiero co był wtorek, a tu juz sobota. Naprawdę?
Czas pędzi nieubłaganie. Zasuwa do przodu, pozostawiając okruchy wspomnień. Wszystko nieustannie się zmienia.

   Październik odszedł w siną dal, a Ty przecież dopiero co sierpniowy urlop planowałeś! Miesiąc studiów zleciał, a to dopiero co matura była... Widzisz kogoś na ulicy i wyduszasz z siebie "Cześć!", a potem przypominasz sobie, że już z 8 lat minęło, kiedy to ostatni raz się widzieliście... Witasz sie z kimś, kto był ci bliski, a teraz to tak naprawdę nie ma znaczenia. Pozostały jedynie wspomnienia.
I bach! Budzisz się i znowu Wszyscy Święci mają bal.

  Ludzie odchodzą. W znaczeniu dosłownym i przenośnym. Niektórzy zdecydowanie za wcześnie, za szybko, zbyt boleśnie... Choć nie ma ich już wśród nas, to jednak nigdy nie jest tak, że nagle rozpływają się jak gdyby nigdy nic... Nie, oni zostają. Zostają w naszej pamięci. Nadal są ważni. Czasami tak bardzo, ze każda myśl o nich ściska za gardło i nie pozwala na obojętność. Mówi się, że czas leczy rany, ale to chyba nieprawda. Czas pozwala przyzwyczaić się do bólu. Pozwala na adaptację do nowych warunków. Strata - jakakolwiek by nie była - zawsze jest jednak bolesna.

  Ludzie odchodzą. I strata bliskiej osoby może mieć naprawdę wiele różnych powodów. Bo przecież ludzie się rozstają, zmieniają i ich drogi się rozmijają. Życie. Możesz być z kimś dość blisko przez dłuższy czas, a potem ten ktoś udaje, że Cię na ulicy nie widzi. Cześć Ci nie mówi. Ignoruje Cię. Lekceważy Twoją aktywność, Twoje działania, wszystko. W takich przypadkach też mamy do czynienia ze stratą. Tyle tylko, że ta strata ma wtedy inną wagę. Może się w istocie okazać czymś pozytywnym.

 Tak, bo co to za bliski człowiek, który potem udaje, że Cię nie zna? Coś tu nie tak.
Czasami angażujemy się w relacje, które są z góry skazane na porażkę, które nas męczą. Relacje, w których nie jesteśmy sobą.

  Czas mija i doskonale weryfikuje, kto jest dla nas naprawdę ważny. I dla kogo my jesteśmy ważni. Bo relacje z ludźmi, przy których musimy coś udawać, przy których wstydzimy się byc sobą, trzeba jak najszybciej zerwać! Nie są warte naszego zaangażowania.

  W tym pędzącym na oślep czasie jest sens. Jest tak zawzięty w tym swoim biegu do przodu, że nie pozwala, aby coś dwa razy się powtórzyło. Uczy. Gani. Ale też dopinguje. I kiedy wszystko wokół tak szybko przemija, warto chwilkę poczekać. Stanąć w miejscu i się rozejrzeć. Kto jest obok mnie? Kto pobiegł do przodu? A kto został gdzieś daleko w tyle?

  Każdy ma swój własny wyścig z czasem. Każdy inaczej zapina pasy, wsiadając do własnej wyścigówki. Dlatego tak ważne jest, żeby BYĆ SOBĄ. Zawsze.

   Bo jedni Cię dogonią, drudzy zostaną w tyle, a jeszcze inni wylecą z trasy. A Ty zawsze będziesz musiał sobie z sobą samym jakoś poradzić. Ludzie przychodzą, odchodzą, a ci ważni zawsze są.

  W tych refleksyjnych momentach warto chwilkę zaczekać i pomyśleć nad tym, czy jesteś sobą. Czy jesteś sobą wśród ludzi, z którymi spędzasz czas, z którymi planujesz przyszłość, wśród których się obracasz? Czy te wszystkie sprawy, które są tak pilne, są naprawdę warte zaangażowania i zamartwiania się? Czy Twoja wyscigówka jest na dobrym torze? I czy udało Ci się porozumieć z czasem?

I pamiętaj, cierpienie nie jest złem. Jest początkiem. Napędza do zmian. Gdyby nie cierpienie, nigdy nie dotarłbyś do miejsca, w którym właśnie jesteś.








I kto mi tu powie, że polska muzyka jest beznadziejna???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz